Znów zgubiłem się w zieleni.
Myśli zaplątane w liście kołysane letnim wiatrem.
Kocham ten stan.
Zapominanie o sobie i przypominanie kim naprawdę jestem.
Prowadź mnie lekki kroku leśną ścieżką.
Oddychaj mnie duchu powietrzem pachnącym łąką po wieczornej burzy.
Eksploduj mnie moje serce na milion kawałków szczęścia.
Krok-oddech, krok-oddech, krok-oddech.
Teraz, teraz, teraz.
I na wieczność.
